piątek, 18 kwietnia 2014

Rozdział 4

"Jest taka miłość, która nie umiera, choć zakochani od siebie odejdą."

Jan Twardowski

~*~


Byłam tak bardzo szczęśliwa! Jestem pewna, że odnalazłam moją drugą połówkę.
Wiem, że to trochę głupie i niedojrzałe, zważając na to, że mam 17 lat i znamy się zaledwie kilka tygodni, ale czuję, że to nie będzie jedynie krótka znajomość.
Zależy mi na Lucasie, a jemu zależy na mnie. Wielokrotnie mi to udowadniał.
Niepokoi mnie jedynie jego dziwne zachowanie. Czasami jest normalny, czasami jak wariat, a kiedy pytam go o powód, zazwyczaj się wykręca...
Dzisiaj mijał równy tydzień, odkąd jesteśmy razem. Chciałabym w końcu powiedzieć o tym ojcu, ale obawiam się jego reakcji. Jestem prawie pewna, że tego nie zrozumie. Całe życie próbował uchronić mnie przed facetami, ale przecież musiał sobie zdawać sprawę z tego, że w końcu sobie kogoś znajdę.
Pewnie jeszcze wam nie wspomniałam, ale zdążyliśmy się już wprowadzić do nowego domu. Prace przebiegły szybciej, niż przypuszczali robotnicy i już cztery dni temu udało nam się tu zamieszkać.
Nie jest to nic oszałamiającego. Skromny domek na obrzeżach Londynu.
W sumie, przymiotnik "oszałamiający" zależy już od własnej interpretacji, ale w porównaniu z naszą posiadłością w Sydney, to naprawdę nie jest nic wielkiego. 
Było mi trochę przykro, że nie będę już dzielić pokoju razem z Will. We dwójkę zawsze jakoś raźniej.
Kiedy weszłam do domu, usłyszałam czyjeś śmiechy dochodzące z kuchni.
Jak najciszej przemieszczałam się w kierunku pokoju, a dźwięk powoli przybierał na sile.
Bez wątpienia był to śmiech kobiety. Czyżby ojciec w końcu związał się z ciocią Simoną?!
Wyskoczyłam z kryjówki z szerokim uśmiechem na twarzy, ale kiedy ujrzałam na krześle przy stole całkiem inną kobietę, miałam ochotę zapaść się pod ziemię. Trochę głupio wyszło.
Kobieta, trzeba przyznać, była bardzo ładna. Wyglądała na jakieś, góra 25 lat.
Z całą pewnością niejedna zazdrościła jej boskiego wyglądu i zniewalającego ciała. Chyba już sami się domyśliliście, jakim sposobem poderwała mojego ojca.
- Przepraszam, chyba wam przeszkodziłam. - wydukałam i już miałam zacząć uciekać, gdy przerwał mi głos mojego ojca.
- Wcale nie, czekaliśmy na ciebie.
Posłałam ojcu pytające spojrzenie, a ten jedynie gestem ręki wskazał mi krzesło obok kobiety.
Westchnęłam głośno i zajęłam miejsce przy stoliku, ale w całkiem innym miejscu, niż te, które mi proponował.
- Chciałbym ci kogoś przedstawić, Iss. - Serio? "Iss"? Pierwszy raz w życiu zdrobnił moje imię a przecież już dosyć długo jestem na tym świecie.
- Pozwól James, że sama się przedstawię. - kobieta postanowiła przejąć inicjatywę. - Jestem Martina. Twój ojciec wiele mi o tobie opowiadał, Iss.
- No, niestety nie miał okazji opowiedzieć mi o pani. - przybrałam neutralny ton głosu, przy okazji intensywnie wpatrując się w oczy brązowowłosej. Nie chciałam przegapić żadnego szczegółu. - Jesteś Hiszpanką?
- Argentynką. - powiedziawszy to, schowała za ucho jeden z loków, który niesfornie opadł jej na czoło. Nawet włosy miała idealne. - Mam nadzieję, że razem z twoim ojcem uda nam się stworzyć udany związek.
- Nie jesteś za młoda dla mojego ojca? - Rzuciłam prosto z mostu bez żadnych głupich podtekstów.
Niebieskooką zaatakował napad śmiechu, a przy okazji wciągnęła w to mojego ojca.



- O to akurat nie musisz się martwić, Iss. Mam 34 lata.
Co? zaskoczyła mnie. Dawałam jej góra 25 lat, a okazało się, że ma już ponad 30.
Poza tym, byłam zawiedziona, że nie spotkałam tutaj cioci Simony. Ona się załamie, kiedy dowie się, że tata kogoś ma.
W sumie, może teraz jest odpowiedni moment, żeby powiedzieć ojcu o Lucasie? Jest taki zakochany. Może przymknie na to oko?
- Zapomniałem ci jeszcze o czymś wspomnieć. -głos mojego ojca wyrwał mnie z wewnętrznych rozmyśleń. - Martina z nami zamieszka!
- Co proszę? - Nie no, to był chyba żart. Znam kobietę dziesięć minut i już ma ze mną mieszkać, serio? - Chyba sobie ze mnie żartujesz.
- Nie, dlaczego? - On udawał zdziwionego czy naprawdę mnie nie rozumiał?
- Znam tą kobietę dziesięć minut a już mam z nią zamieszkać? - byłam zła na ojca za jego lekkomyślność i luzackie podejście do życia. Gdzie się podział ten stanowczy i odpowiedzialny człowiek?
- Wystarczy, że ja ją znam. - powiedziawszy to, przytulił do siebie niebieskooką. Myślałam, że puszczę pawia.
- Co ci się stało? - spytałam, po czym energicznie wstałam z krzesła, prawie wywracając ustawione na stole szklanki z napojem.
- O co ci chodzi? - Ta kobieta najwyraźniej odebrała mu sposób racjonalnego myślenia, a ja nie zamierzam dalej oglądać tego cyrku.
- Nie będę z nią mieszkać! - krzyknęłam, po czym zaczęłam opuszczać pomieszczenie. Tak jak przypuszczałam, ojciec zaraz ruszył w moim kierunku. - Isa, poczekaj.
Nie miałam ochoty dłużej go słuchać. On, stał się jakiś dziwny. Zawsze stawiał na pierwszym miejscu mnie, a teraz to ona jest dla niego najważniejsza.
- Mówię do ciebie. - powiedziawszy to, pociągnął mnie za ramię, jednocześnie uniemożliwiając mi dalszą ucieczkę.
- Zostaw mnie. - syknęłam w jego kierunku i chciałam odejść, ale nie pozwolił mi na to.
- Iss, kocham ją, rozumiesz? I ona będzie tutaj mieszkać czy ci się to podoba, czy też nie.

- Nie ma nawet mowy. - wyrwałam się z jego uścisku i poszłam do swojego pokoju.
Rozmyślałam już nawet nad opcją wyprowadzki do ciotki, ale wtedy dowiedziałaby się o Martinie a to byłby dla nie cios prosto w serce.
Z drugiej strony zawsze mogłam liczyć na Lucasa, tylko nie wiem, czy po tygodniu związku już czas na wspólnie zamieszkanie, co prawda krótkie, ale jednak.
Wpadłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z szafy podróżną walizkę. Zaczęłam w nią wrzucać na oślep swoje ubrania.
Wiecie co jest najśmieszniejsze? Nawet nie wiem gdzie Lucas mieszka.
Kiedy już udało mi się zapiąć torbę, postanowiłam wyjść z domu. Na drodze napotkałam mojego ojca, który już chciał siłą wnieść mnie z powrotem do domu, ale Martina go powstrzymała. Przynajmniej na coś się przydała.
Przeszłam z walizką na kółkach kilka ulic dalej, by później przysiąść na pobliskim krawężniku. Wzięłam do ręki telefon i wykręciłam numer do Lucasa.
"Mam problem. Przygarniesz mnie na kilka dni?"
Jak zwykle, odpowiedź dostałam błyskawicznie.
"Gdzie jesteś?"
Kiedy byłam w trakcie odpisywanie, zaczęło intensywnie padać. Na moje nieszczęście, nie zabrałam ze sobą parasola, a miałam na sobie jedynie cienką, skórzaną kurtkę.
Lucas napisał, że pojawi się za dziesięć minut, ale kiedy minęło trzydzieści pięć, rozważałam już opcję powrotu do domu.
Odetchnęłam z ulgą, kiedy ujrzałam nadjeżdżające czarne bmw należące do Lucasa.
Chłopak wyskoczył z samochodu i wpakował moje walizki do bagażnika.
- Przepraszam, nie mogłem wcześniej.
- Ni.ic się n..ie sta..ło. - Moje szczęka dygotała z zimna, a mokre ubranie sprawnie obniżało temperaturę mojego ciało. 
Wsiedliśmy do samochodu, a wtedy Lucas podkręcił ogrzewanie, po czym okrył mnie przytulnym kocem.
Do jego mieszkania zajechaliśmy po dwudziestu minutach.
Mieszkał w wieżowcu, na ostatnim piętrze, w luksusowym penthouse'ie Przez chwilę zastanawiałam się, czy aby na pewno mieszka sam.
Bez wątpienia pochodził z bogatej rodziny.
- Idź się lepiej przebrać. Zrobię coś gorącego do picia.
Musiałam mnie jeszcze naprowadzić na łazienkę, bo przecież zgubiłabym się przy tych wszystkich drzwiach.
Założyłam na siebie czarne legginsy i białą tunikę. Wróciłam do chłopaka, który już na mnie czekał z kubkiem gorącej czekolady. Usiadłam na kanapie, a ten przyciągnął mnie do siebie i dodatkowo okrył kocem.
- No, to może opowiesz mi, dlaczego mokłaś podczas siedzenia na krawężniku zamiast siedzieć w cieplutkim mieszkaniu?
- Mój ojciec kogoś sobie znalazł. - powiedziałam cicho, bo nie miałam teraz ochoty o tym rozmawiać.
- Przecież dobrze wiedziałaś, że kiedyś taka sytuacja będzie miała miejsce.
- Tak, ja naprawdę rozumiem, nie jestem jakąś rozpieszczoną małolatą, ale on... postawił mi takie ultimatum! Nie znam tej kobiety, a on kazał mi od tak z nią zamieszkać, dzielić kuchnie, łazienkę i całe swoje życie!
- Trochę to nie fair z jego strony. Powinien to z tobą wcześniej ustalić, albo chociaż powiedzieć ci, że kogoś ma. - chłopak bawił się moimi mokrymi kosmykami włosów, a ja w tym czasie zastanawiałam się, czy ojciec już zaczął mnie szukać.
Może sobie odpuścił? Martina z całą pewnością ma lepsze rzeczy do roboty niż uganianie się za zbuntowaną małolatą.
Przytuliłam się do chłopaka i schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi.
Jego bliskość i zapach ulubionych perfum paraliżowały moje wszystkie zmysły, przenosząc mnie do zupełnie odległej krainy, gdzie nie liczył się nikt inny oprócz nas.
Nagle usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Spojrzałam w ich kierunku i dostrzegłam wysokiego bruneta o ciemnej karnacji.
- Stary, co ty... - przerwał, kiedy nas zobaczył i nie wiedział, co ma zrobić, wycofać się czy iść dalej.
Zaraz, zaraz. Ja już go gdzieś widziałam...
Tak! To bez wątpienia jeden z tego zespołu, który przedstawiała mi Will. One Direction bodajże.
- Cześć. My się chyba znamy. - powiedziawszy to uśmiechnął się i wystawił dłoń w moim kierunku. - Zayn. Tak dla przypomnienia.
- Isabella. Nie wiedziałam, że się znacie.
- No tak... - mulat zachowywał się dosyć dziwnie. - Chodziliśmy razem do klasy..
- Też pochodzić z Liverpoolu?
- Taaak, dokładnie.
Coś mi tutaj nie pasowało, ale nie miałam żadnych argumentów, którymi mogłabym to jakoś z nich wydusić.
- Lucas, to ja pójdę do łazienki, nie będę wam przeszkadzać. - powiedziawszy to, pożegnałam się z nimi i ruszyłam do pomieszczenia.
Dziwna sytuacja.
~*~

- Tylko nie mów, że jeszcze jej nie powiedziałeś.
- Pracuję nad tym.
- No chyba żartujesz. - Zayn był nieźle zdenerwowany. W sumie to mu się wcale nie dziwię. - Chłopie, miałeś jej powiedzieć już dawno temu!
- Szukam odpowiedniego momentu.
- Jak tak dalej pójdzie to nigdy go nie znajdziesz. Oświadczać też się będziesz jako Lucas?
Zayn obrócił się napięcie i opuścił mieszkanie, głośno trzaskając drzwiami.
Wiem, że miał rację. Ja to do cholery wiem! Tylko, że nie mogę jej powiedzieć prawdy...
Tak bardzo się boję, że ją stracę.. Kolejną ważną osobę w moim życiu.
~*~

Dzisiaj mija miesiąc, odkąd jestem z Lucasem!
Mój ojciec w końcu dowiedział się o naszym związku. Na początku nie mógł zaakceptować tego, że mieszkam z obcym mężczyzną, ale chyba już zaczął się do tego przyzwyczajać.
Umówiliśmy się z Lucasem, że naszą rocznicę uczcimy dziś wieczorem w jednej z londyńskich restauracji.
Nigdy nie byłam tak bardzo szczęśliwa. Jestem pewna, że to facet mojego życia, chociaż znamy się dopiero miesiąc. To po prostu przeznaczenie.
Jest taki opiekuńczy i romantyczny. Nie myślałam, że pierwszy mężczyzna jakiego spotkam będzie tym strzałem w dziesiątkę.
No, ale przyjemności dopiero wieczorem. Mam dzisiaj jeszcze do zrobienia projekt z Ann na biologię.
- Witam piękna. - usłyszałam tuż nad moim uchem, a chwilę później dostałam buziaka w policzek.
Chłopak przeszedł stół dookoła i usiadł naprzeciwko mnie. Od razu zabrał się za przygotowywanie śniadania. Mówił, że dzisiaj się spieszy. Ponoć wujek ma duże zamówienie od jakiejś restauracji w Manchesterze.
- O której wrócisz? - chciałabym spędzić z nim cały dzień, ciesząc się jego obecnością. Muszę chyba przejść się do tego wujka, bo zaczyna działać mi na nerwy. Lucasa tak często nie ma...
- Pewnie wieczorem. A Anna o której ma być?
- Mówiła, że będzie po czternastej.
Chłopak szybko zapakował swoje kanapki i wyleciał z mieszkania jak z procy, po raz kolejny mówiąc, że jest już spóźniony..

~*~

Dziewczyna przyszła punktualnie. Przyniosła ze sobą dwie, grube encyklopedie biologiczne i jakieś puste kartki papieru.
- Internet też nam pomoże. - powiedziawszy to, wskazałam ręką na białego laptopa leżącego na biurko.
- Tak, wiem, ale najpierw chciałam pokazać ci najnowszy teledysk mojego ulubionego boysbandu!
Ann zabrała laptopa na swoje kolana, po czym zaczęła energicznie uderzać w klawisze. Bałam się, że komputer może tego nie wytrzymać.
 Po chwili odłożyła go na biurko, przy którym siedziałam i stanęła za mną.
Jej ulubionym zespołem okazało się być One Direction. Tylko raz słyszałam jedną z ich piosenek.
Teledysk był zabawny. Chłopacy tańczyli do piosenki, wywołując tym samym zadowolenie u Ann.
Nawet nie przypuszczałam, że ten teledysk tak diametralnie odmieni moje życie...
Nagle zaczął śpiewać chłopak, który wyglądał zupełnie jak... Lucas.
To było bardzo dziwne. Nie wierzę. To nie może być on.
- Kim jest ten chłopak?
Pokazałam palcem na sylwetkę Lucasa.
- Naprawdę go nie znasz? To Liam Payne! Jeden z chłopaków! - Dziewczyna zaczęła piszczeć i skakać po całym pokoju.
Nie odezwałam się.
Weszłam w wyszukiwarkę i wpisałam 'Liam Payne'. Dobrze, że siedziałam przy biurku, bo nogi zrobiły mi się jak z waty a serce nagle przyśpieszyło do stu uderzeń na minutę.
To był... Lucas. Mój ukochany, Lucas.
Poprosiłam Ann o przełożenie spotkania i natychmiast zadzwoniłam do "Liama".
- Cześć kochanie! Stało się coś?
Moje serce rozpadało się na miliony malutki kawałeczków. Starałam się utrzymać stabilny ton głosu.
- Mógłbyś na chwilę wpaść do domu? Musimy porozmawiać. - i rozłączyłam się.
Przygryzłam dolną wargę i zastanawiałam się, co mam teraz zrobić.
Kocham go, ale on mnie oszukał... Tak podle wykorzystał moją niewiedzę. Ten związek nie ma przyszłości. Nie można budować uczucia na kłamstwach.
- Hej, piękna. Stało się coś? - Był poddenerwowany. Chyba już sam domyślił się, o co chodzi.
- Cześć, Liam.
Nie musiałam już mówić niczego więcej. Spojrzał na mnie tymi swoimi pięknymi, czekoladowymi oczami, a ja poczułam ukłucie w sercu. Nie mogłam uwierzyć, że to prawda...
- Iss, przepraszam, naprawdę chciałem ci o tym powiedzieć...
- Oszukiwałeś mnie przez tyle czasu...
- Wiem. Naprawdę bardzo mi przykro, ale zrozum mnie, proszę, spróbuj mnie zrozumieć. - złapał mnie za ramiona i zaczął mną delikatnie potrząsać.
- To ty postaw się w mojej sytuacji, podły egoisto! - energicznie odtrąciłam jego dłonie. Nie chciałam, żeby mnie dotykał. - To wszystko było jednym, wielkim kłamstwem! Oszukiwałeś mnie przez tyle tygodni, a ja głupia ci wierzyłam! Jak mogłam pokochać kogoś takiego!
- Iss, naprawdę cię kocham. Jako Luc, czy jako Liam. Moje uczucia do ciebie są takie same!
Rozpłakałam się na dobre. Nie mogłam mu w nic uwierzyć. Nagle zbudowała się we mnie ogromna tama, która nie chciała go wcale słuchać. Postawiła go na przegranej pozycji. Człowieka, który jeszcze godzinę temu był dla mnie całym światem.
Ściągnęłam z szyi łańcuszek, który podarował mi wczoraj jako prezent na naszą rocznicę. Nie mogłam go dłużej nosić. Był symbolem miłości, która musiała się teraz skończyć. Włożyłam mu go w dłoń i zacisnęłam ją w pięść.
- Wyjdź już. Jak przyjdziesz, obiecuję, że mnie już tutaj nie będzie. - powiedziałam tak cicho, że nawet nie byłam pewna, czy mnie usłyszał.
- Iss, proszę, nie rób mi tego. Kocham cię, zrozum to.
- Gdybyś mnie kochał, nigdy byś mi tego nie zrobił.
Płakaliśmy oboje, ale nie zamierzałam się złamać. Kiedy wyszedł z mieszkania, zamknęłam za nim drzwi i zsunęłam się po nich na ziemię.
Moje serce tak bardzo chciało zawołać go z powrotem, przytulić i udawać, że nic się nie stało, ale rozum wiedział lepiej, co ma zrobić.

~*~

Jestem kretynem, pieprzonym kretynem! Co ja sobie w ogóle myślałem? że się nie dowie? Przecież to było logiczne, że prędzej czy później prawda wyjdzie na jaw!
Dlaczego ja nigdy nikogo nie słucham. Przecież Will z Zaynem już dawno kazali wyznać jej prawdę, ale ja jak zwykle nie miałem odwagi. Teraz straciłem przez to najważniejszą osobę mojego życia.
Nawet nie wiem jak mam ją odzyskać. Poczekać, aż ochłonie? Z całą pewnością nie pozwolę jej odejść tak łatwo.

Mam nadzieję, że uda mi się to jakoś odkręcić...

~~~~~
Najdłuższy rozdział, jaki udało mi się kiedykolwiek napisać. :)
Nie jestem z niego do końca zadowolona, bo musiałam trochę przyśpieszyć fabułę, ale Lucas cały czas mylił mi się z Liamem i musiałam po trzy razy czytać każde opowiadanie xD
Kolejny rozdział najprawdopodobniej dopiero w maju. Mam straszny natłok obowiązków szkolnych, więc będziecie musieli mi wybaczyć wszelkie opóźnienia. 
Pozdrawiam serdecznie <3

2 komentarze:

  1. Oooo nie !! Nie, nie nie !! Oni muszą być razem, są tacy słodcy ! no we ! :D
    Liczę na to, że Iss mu wybaczy ! Jak go kocha to na pewno ♥
    Wcale nie dziwie się, Liamowi, że ją tak kłamał, też bym miała wątpliwości czy ta osoba kocha mnie naprawdę czy tylko moje pieniądze... tylko słabo, że aż tak długo to ukrywał :C
    No nic pozostaje mi teraz czekać do maja !! ♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże co on najlepszego zrobił! Jak on mógł ją tyle czasu okłamywać! Mam nadzieje że Iss mu szybko wybaczy i będą razem! Oni są tacy uroczy...!
    Z niecierpliwością czekam na następny! Weny życzę!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń