poniedziałek, 15 grudnia 2014

Seria II Rozdział 10

So honey now
Take me into your loving arms
Kiss me under the light of a thousand stars
Place your head on my beating heart
I'm thinking out loud
Maybe we found love right where we are

Ed Sheeran - Thinking out loud

~*~

Jestem z tym wszystkim sama.



Liam nie odzywa się do mnie i nic nie wskazuje na to, aby zmienił swoje postanowienie.
Czy on nie rozumie, że to właśnie jego potrzebuje? To on był jedyną osobą, która mogła mnie z tego wszystkie wyciągnąć.
Wpadłam w cholernie głęboką depresję, która zaczynała ze mną wygrywać.
Odebrała mi wszelkie chęci do życia i sprawiła, że coraz mniej chciałam ciągle istnieć na tym nic niewartym świecie.
Stałam w kuchni przy kuchennym blacie i po raz kolejny rozważałam wszystkie plusy i minusy życia.
Miłość Liama? Jedna z najpozytywniejszych rzeczy, jakie pojawiły się w moim życiu, teraz przerodziła się w ogromną wadę. Nie potrafię już tak żyć. Los każdego dnia stara się mnie coraz bardziej skrzywdzić.
Może lepiej będzie zakończyć to wszystko i wreszcie zaznać upragnionego spokoju?

~*~

Siedziałem na jednej z ławek w Central Parku i ponownie rozmyślałem nad swoim życiem.
Miało być takie piękne. Udało mi się ponownie odzyskać Isabellę, miała urodzić moje dziecko, zamieszkaliśmy razem i wtedy ten cholerny wypadek zabrał nam to wszystko.
Wiem, że  w ostatnich dniach zachowywałem się jak kompletny dupek, ale to dlatego, że nie mogłem spojrzeć jej w oczy.
Ciągle obwiniałem siebie za to wszystko co się stało. Gdybym wtedy tak bardzo nie naciskał na te zakupy, nie pojechalibyśmy i nic by się nie stało..
Oczywiście teraz mogę sobie jedynie tylko gdybać. Rozmawiałem z Zaynem i pomógł mi zrozumieć, że to wcale nie jest moja wina. Cieszę się, że po rozpadzie zespołu, przynajmniej on ciągle był moim przyjacielem.
Należą się jej ogromne przeprosiny.
Może zabiorę ją na jakieś wakacje, daleko stąd, żeby chociaż trochę doszła do siebie? Urlop dobrze nam zrobi.
Chłodne powietrze owiało moją twarz, przez co bardziej nakryłem ją puchatym szalikiem.
Wstałem z ławki i ruszyłem w stronę metra, bo zaczynało zbierać się na deszcz.
Dziwne. Pogoda była taka piękna, a teraz zdecydowała się zepsuć.

~*~

Stałam przy bufecie w kuchni i po raz kolejny dzisiejszego dnia próbowałam to wszystko poukładać.
Liam nie wracał, więc bez problemu mogłabym to wszystko zakończyć.
Nie potrafię już dłużej tak żyć. W tej cholernej bezsilności i samotni.
Wyciągnęłam z szafki buteleczkę z kapsułkami nasennymi i wysypałam je wszystkie na stół.
Mogłam chociaż zadzwonić do taty.
Nie odzywaliśmy się do siebie od bardzo dawna. To głównie przez to, że postanowiłam wyjechać do Nowego Jorku bez jego zgody, ale przecież jestem już dorosła i nie mogę wiecznie żyć pod jego protektoratem.
Nathan pewnie też będzie na mnie wściekły.
Razem z ciocią Simoną mieszkają teraz na drugim końcu kraju, więc jego wizytą są mocno ograniczone. Nigdy nie zapomnę mu tego, co dla mnie zrobił. Stał się moim, cóż, nawet ciężko jest mi go określić. Brat i ojciec w jednym? To chyba będzie najbardziej trafne.
Obiecałam mu, że będę silna i dam sobie radę, a teraz odpuszczam. Zrozumie mnie. Na pewno mnie zrozumie.
A co z Will, moją najlepszą przyjaciółką?
Jest taka szczęśliwa z Zaynem. Kiedyś myślałam, że im się nie uda, że Malik stchórzy i zostanie z Perrie, żeby tylko utrzymać się jak najdalej od tabloidów. Jednak w końcu wziął się za siebie i zrozumiał, że jego życie bez Will nie będzie kompletne. Wyprowadzili się z Londynu i zaczęli wszystko z czystą kartą, bez uporczywych paparazzi i ciągłego życia w trasie.
Liam.
Największa zagadka mojego krótkiego życia.
To dzięki niemu tak wydoroślałam, stałam się odważną i dążącą do wyznaczonych celów kobietą.
W głębi duszy nigdy nie przestałam go kochać.
Nawet kiedy spotykałam się z Harrym, czułam, że to nie to. Niemal każdego wieczora wracałam do wydarzeń z Londynu, kiedy wiodłam z Paynem spokojne życie. Chciałam rozstać się z Harrym, naprawdę. Czułam, że to nie wypali, bo moje serce należało do kogoś innego.
Dopiero kiedy przeczytałam, że Liam kogoś ma, postanowiłam zostać z Stylesem. Miała nadzieję, że dzięki niemu zapomnę, pokocham go tak samo jak Payne'a i wszystko będzie w porządku - było, do czasu, kiedy brązowooki brunet nie pojawił się pod drzwiami mojego mieszkania i przeprosinami.
Gdy tylko go ujrzałam, moje serce chciało wyrwać się z piersi i kompletnie zapomniałam o Harrym, który stał tuż za mną.
Wiem, że skrzywdziłam Harrego i wiem też, że nigdy nie będę w stanie go za to przeprosić, ale mam nadzieję, że on też mnie zrozumie.
Nalałam do szklanki wody i wzięłam w garść kilka tabletek.
Przepraszam.
Kiedy już chciałam je połknąć, ktoś złapał mnie za nadgarstek, a tabletki rozsypały się po śnieżnobiałych płytkach.
- Co ty robisz do cholery?! - usłyszałam krzyk Liama, a zaraz po tym obrócił mnie w swoją stroną i przycisnął do blatu. Szklanka z napojem wypadła mi z rąk i roztrzaskała się na podłodze, a jej kryształy idealnie prezentowały moją obecną sytuację - kruche, zniszczone i bezsilne.
- Ja ... - chciałam coś powiedzieć, ale nie byłam w stanie. Czułam tylko piekące łzy spływające po moich policzkach. Nie potrafiłam spojrzeć mu w oczy. Nie spodziewałam się, że wróci tak szybko. Nawet nie wiedziałam, kiedy wszedł do mieszkania.
Spuściłam głowę w dół i zaczęłam cicho łkać. Osunęłam się po meblach, ciągnąc Payna za sobą.
Przepraszam. Naprawdę przepraszam. Nie chciałam go zawieść.

~*~

Na samym początku czułem tylko wściekłość. Nie mogłem pojąć, dlaczego chciała to zrobić i zostawić nas wszystkich samych.
Dopiero, kiedy ujrzałem jej łzy, zrozumiałem, że jest jej ciężej niż przypuszczałem, a mnie nie było przy niej.
Puściłem jej nadgarstki i popatrzyłem na jej rozbitą duszę.
Mogłem ją stracić..
Gdybym przyszedł chwilę późnej, już nigdy bym jej nie zobaczył.
Może ten nadchodzący deszcz faktycznie był znakiem ?
Przyciągnąłem ją do siebie, a wtuliła się we mnie, jakby chciała ukryć się przed całym światem.
- Przepraszam. - wydukałem, mocniej ją przytulając - Tak bardzo cię przepraszam.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do naszej wspólnej sypialni. Ułożyłem drobne ciało na błękitnej pościeli i zająłem miejsce tuż obok niej.
Była tak bardzo rozbita.
Jej sińce pod oczami świadczyły o tym, że nie spała od wielu dni. Wcześniej nie zdałem sobie sprawy z tego jak bardzo schudła. Jej kości policzkowe zapadły się, a obojczyki zrobiły bardziej wyraziste.
Blada jak ściana skóra prezentowała jej wewnętrzne cierpienie i zaniedbanie potrzeb odżywczych ciała.
- Obiecaj mi, że nigdy więcej tego nie zrobisz.
Otworzyła po chwili powieki i po raz pierwszy obdarzyła mnie ciężkim, zmęczonym spojrzeniem.
- ale Ty obiecaj, że nigdy mnie nie zostawisz.
Kiedy usłyszała upragnione słowa, uśmiechnęła się delikatnie i wtuliła w moje ciało.
- Obiecuję.

~*~
Nie wiem, czy powinienem o tym wszystkim informować Will. Zacznie panikować i się wściekać, a nie jestem pewny, czy to jest teraz Iss potrzebne.
Sprzątnąłem bałagan w kuchni i ponownie położyłem się przy niej na łóżku.
Jej klatka piersiowa unosiła się w równomiernym rytmie, błękitne oczy ukryły się pod bladymi powiekami, a czerwone usta pozostały lekko rozchylone.
To jest miłość? Potrzebą bycia przy drugiej osobie i niemożliwością życia bez niej?
Ufam jej bezgranicznie i wiem, że nigdy by mnie nie skrzywdziła. Wtedy, kiedy tak na nią naskoczyłem po jej spotkaniu z Harrym. Dobrze wiedziałem, że przecież do niczego między nimi nie doszło, ale mimo to byłem cholernie zły. Nie chodziło mi o to, że może do niego wrócić. Bałem się, że zrobi jej krzywdę.
Kiedy ostatnio pokazał jej swoje negatywne emocje, zaczął ją szarpać na środku ulicy, nie zważając wcale na jej ówczesny stan.
Muszę ją stąd zabrać.
Jak najdalej.
~~
Smutny? Wiem, ale nie martwcie się. Już tylko lepiej. ;)
Przedostatni rozdział..