poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Rozdział 2



~*~


Czy to wszystko nie toczy się zbyt szybko? Znamy się zaledwie dwa dni, a już jesteśmy po pierwszym pocałunku.
W filmach to wygląda inaczej. Dwoje ludzi spotyka się ze sobą nawet kilka miesięcy, nim dojdzie między nimi do jakiegokolwiek zbliżenia.
No, ale życie to nie film. Nikt nie napisze ci idealnego scenariusza.
Kiedy wróciłam do domu po randce z Lucasem, jeszcze długo nie mogłam zasnąć. Co chwilę zaglądałam do telefonu chcąc upewnić się, że Lucas nie zostawił mi jakiejś niespodziewanej wiadomości.
Koło trzeciej do domu wrócił ojciec. Dokładnie słyszałam jak szura walizką po drewnianej podłodze i wzdycha głośno z nadmiernego przemęczenia. On kiedyś się wykończy.
Kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Sydney, często znikał na całe noce, a czasami nawet na kilka dni. Podejrzewałam go nawet o jakiś romans, o którym nie chciał mi powiedzieć. Jednak nigdy nie przyszedł do domu z żadną kobietą. Twierdził, że mojej matki nikt, nigdy mu nie zastąpi.
To było z jednej strony naprawdę wzruszające. Prawdziwa miłość, która zdarza się tylko w filmach. Tylko byłam przekonana, że mama nie miałaby mu za złe, gdyby sobie kogoś znalazł. Ja też zaczynam dorastać i kiedyś go opuszczę a nie chciałabym, żeby został sam.
Will też nie miała łatwego dzieciństwa. Ojciec zostawił jej matkę, kiedy obie wyprowadziły się do Londynu. Znalazł sobie inną panienkę i z nią założył rodzinę, a z Will widywał się jedynie w święta, próbując kupić jej uczucia drogimi prezentami. Dziewczyna w końcu zaczęła się buntować. Nie podobało jej się dziecinne zachowanie ojca. Nie kontaktowała się z nim od dobrych kilku lat, ale jej matka ciągle naciskała na zmianę decyzji.
W sumie, to zachowanie Will wcale mnie nie dziwi. Gdyby mój ojciec tak postąpił, zrobiłabym dokładnie to samo.
No, ale przynajmniej Will może wyjść sama do kina na drugi koniec miasta...
Głupie, prawda? A nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to może sprawić mi radości, osobie, której "podróże" ograniczały się do wyjścia na taras i oglądania ludzi na zatłoczonych plażach.
Szybko zamknęłam oczy, kiedy ojciec uchylił drzwi do pokoju. Pewnie chciał sprawdzić, czy aby na pewno jestem w domu. Chyba nie ufał ciotce Simonie.
Nawet nie pamiętam, kiedy ojciec opuścił pokój, bo w tym samym czasie zdążyłam już odpłynąć do krainy morfeusza. Dopiero natrętny budzik w telefonie przywrócił moją świadomość.
Pierwszą rzeczą, którą sprawdziłam zaraz po przebudzeniu, była skrzynka odbiorcza. Pragnęłam jakiejkolwiek wiadomości od Lucasa. Ku mojemu rozczarowaniu, nie było żadnej.
Wstałam w pochmurnym humorze i ruszyłam w stronę kuchni, skąd dochodziły donośne krzyki ciotki i ojca.
Wiedziałam, że podsłuchiwanie jest nieetyczne, ale że sprawa zapewne dotyczyła mnie. Bałam się, że ojciec dowiedział się o piątkowej imprezie.
- James nie możesz zabronić jej chodzenia do szkoły. Ona musi wyjść do ludzi bo w końcu zdziczeje w tych czterech ścianach!
- Nie pouczaj mnie, Simono. Dobrze wiem jak mam wychowywać swoją córkę. - zdecydowanie w tym momencie coś porządnie uderzyło w stół. - Zrozum, że w domu jest bezpieczniej i nauczy się o wiele więcej niż w szkole.
- James, ja naprawdę nie próbuję w żaden sposób podważyć twojego ojcowskiego autorytetu. Po prostu uważam, że postępujesz niewłaściwie. Iss ma już prawie osiemnaście lat, a jej jedyną koleżanką jest Will. Ona w końcu dorośnie i musisz się z tym pogodzić, a jeżeli będziesz dalej odstawiał to całe przedstawienie, dziewczyna sobie nie poradzi.
Mój ojciec chyba stracił argumentacje, bo zamilkł na dłuższą chwilę. Wtedy postanowiłam się ujawnić.
- Ciocia ma racje.
Oczy zebranych w kuchni skierowały się na mnie.
- Tato, zgódź się! Przecież będę jeździć tam razem z Will.
- Nie wiem czy Wilhelmina jest odpowiednią osobą do sprawowania opieki nad tobą.
- Tato, ale ona nie ma wcale sprawować nade mną opieki. Jestem duża i potrafię o siebie zadbać.
Ojciec głośno westchnął, bo chyba już wiedział, że jest na przegranej pozycji.
- Dobrze, niech wam będzie. Zapiszę cię do tego college'u.
- Tato, jesteś świetny! Robimy piękne postępy. - mówiąc to, rzuciłam mu się w ramiona. - No i jeszcze jedno. Nie mów na Will, Wilhelmina. Bardzo tego nie lubi.
Po tych słowach zabrałam z kuchni jedną maślaną bułkę i pobiegłam do Will.

~*~
Chyba nie będziecie w szoku, jeżeli powiem wam, że Will mi nie uwierzyła. To było raczej do przewidzenia.
Kiedy w końcu udało mi się ją przekonać, przez dziesięć minut biegała jak opętana po pokoju, tańcząc i śmiejąc się z radości.
Od razu stwierdziła, że musimy iść na zakupy po nowy plecak, bo lekcje zaczynają się od przyszłego poniedziałku.
Ojciec obiecał, że załatwi wszystkie sprawy związane ze szkoła. Szkoda tylko, że nie będę w tej samej klasie co Will.
Wsiadłyśmy do metra i dojechałyśmy do One New Change. Poszperałyśmy do sklepach, gdzie Will wybrała dla mnie nowe, czarne szpilki, no i oczywiście czerwony plecak.
Wszystko co kupowała była albo czarne, albo czerwone. Innego koloru u niej nie znajdziecie.
Kiedy wychodziłyśmy z galerii byłam przekonana, że widzę Lucasa. Próbowałam iść za nim, ale szybko go zgubiłam w tłumie piszczących nastolatek. Will pociągnęła mnie za kurtkę, żebym nie utonęłam w tym rozwścieczonym tłumie.
- One Direction gdzieś tu są. To ich fanki.
Nie mogłam uwierzyć, że ta ogromna grupa dziewcząt gania za piątką chłopaków. To było dosyć dziwne.
- Chcesz ich poznać?
- No jasne! Nie wiedziałam, że ich znasz.
- Kumpluję się z Harrym. Poznaliśmy się kiedyś na imprezie u znajomego.
Po króciutkiej rozmowie przez telefon, udałyśmy się w stronę wyjścia. Przepuściło nas dwóch, ubranych na czarno typków, a wtedy ujrzałam chłopaka o sympatycznym wyrazie twarzy z burzą otaczających ją loków.
- Harry! Nie mówiłeś, że jesteście już w Londynie. - Will rzuciła się chłopakowi na szyję, a ja za bardzo nie wiedziałam jak się zachować.
- Będzie już kilka tygodni. Wybacz, kompletnie nie mamy czasu. A ty kim jesteś?
W tym momencie spojrzał na mnie i śmiesznie poruszył brwiami. Chwyt na podryw chyba mu nie wyszedł.
- Jestem Isabella. Kuzynka Will.
- Miło mi cię poznać. Jetem Harry. A to Louis, Zayn, Niall i ... zaraz, gdzie jest Liam?
- Mówił, że zaraz przyjdzie. Wyleciał nagle jak oparzony. Może coś się stało? - chłopak o ciemnej cerze i czarnych jak smoła oczach zabrał głos - Pójdę go poszukać.
- Dobra, więc nie zabieramy wam więcej czasu. Idźcie go lepiej poszukać. My z Iss i tak musimy już wracać.
- Mam nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Iss. - loczek ponownie próbował wyrwać mnie jakimś chwytem, ale nie udało mu się to. Chyba moje serce było już zajęte, przez pewnego mężczyznę o czekoladowych oczach.

~*~
- Liam, coś się stało?
- Nie, dlaczego tak myślisz?
- Wyleciałeś nagle jak z procy. Nie wiedzieliśmy o co chodzi.
- Po prostu dostałem ważny telefon. - brunet próbował skłamać, ale wiedział, że kumpel i tak mu nie uwierzył.
- Spotkaliśmy Will i jej kuzynkę, Iss. - Zayn zaczął opowiadać o niedawnej rozmowie przed galerią.
- Świetnie...
- Wiem, mam pomysł. Zaprośmy je na premierę filmu w tą sobotę! Będzie świetnie!
- Nie! to znaczy, to chyba nie jest dobry pomysł. - Liam próbował wybrnąć jakąś z tej niekomfortowej sytuacji, ale znajdował się w coraz gorszej pozycji.
- Ty ją znasz, prawda? Jej kuzynkę.
Liam chciał wymyślić jakąś świeżo upieczoną historyjkę, ale wzrok kumpla nie pozwalał mu się skupić.
- Tak. - odpowiedział zgodnie z prawdą, czując już narastające wyrzuty sumienia.
- Więc dlaczego się z nią nie przywitałeś? Wydaje się być fajna.
Liam nie odezwał się. Wiedział, że jego przyjaciel zaraz domyśli się całej prawdy.
- Liam... Tylko mi nie mów, że zrobiłeś to co ostatnio.
Brak odpowiedzi tylko utwierdził go w przekonaniu, że Liam ponownie popełnił ten sam, głupi błąd.
- Przedstawiłeś jej się pod zmyślonym imieniem i teraz boisz się, że się to wyda, prawda? Liam, jak możesz być tak lekkomyślny? Chcesz znowu tak cierpień jak po stracie Phoebe?
- Chcę, żeby dziewczyna pokochała mnie za moje wnętrze, a nie to, że mam dużo zer na koncie i światową sławę.
Zayn głośno westchnął, po czym położył przyjacielowi rękę na ramieniu.
- Stary, my wszyscy tego chcemy, ale dobrze wiesz, że odkąd założyliśmy One D różnie bywa z kobietami. Tylko zrozum, że oszukiwaniem ich niczego nie osiągniesz. Zakochasz się w niej, ona w tobie, ale kiedy wszystko się wyda, nie zrozumie cię. Będzie się czuła wykorzystana i zraniona, rozumiesz? Wiem jak myślą kobiety. Mam długoletni staż z Perrie.
- Stary, powiem jej, obiecuję, ale jeszcze nie teraz. Proszę, chroń to przed innymi, żeby tylko Iss się o tym nie dowiedziała. Obiecuję, że powiem jej całą prawdę w odpowiednim momencie.
- Oby tylko nie było za późno, Liam.

~*~
Lucas odezwał się do mnie dopiero późnym wieczorem, ale dzisiaj nie było nawet mowy o wyjściu z mieszkania. Ojciec nigdy by się na to nie zgodził.
Z wielkim bólem w sercu musiałam napisać chłopakowi, że dzisiaj nie dam rady się z nim spotkać. Chciałam zaprosić go do domu pod przykrywką znajomego Will, ale Lucas nie chciał się na to zgodzić. Czyżby aż tak wystraszył się mojego ojca? Chyba w moich opowieściach nie zrobiłam z niego takiego bezdusznego potwora.
Porozmawialiśmy jedynie przez telefon. Opowiedziałam mu o wszystkim, co mi się dzisiaj przytrafiło, o tym, że nareszcie pójdę do normalniej szkoły i o tym, że poznałam dzisiaj One Direction. Wspomniałam również, że dostrzegłam go w galerii, ale on twierdził, że dzisiaj go tam nie było, ponieważ cały dzień pracował u wuja. Doszedł do wniosku, że pewnie mi się to przywidziało.
Jest źle.
Chyba zaczynam się od niego uzależniać. 

~~~
Lecę z rozdziałami bo kolejny pojawi się dopiero 19 kwietnia. Chociaż to też nie jest pewna data. ;)

3 komentarze:

  1. Rozdział świetny! Czekam na następny! Laski spinać tylko i komentować! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Twoje opowiadanie jest bardzo ciekawe i lekkie, że tak powiem ♥ .
    Dużo się dzieję, a sama bohaterka ma ciekawą za sobą przeszłość :). Bardzo ją zdążyłam już polubić i jej kuzynkę, Will :D.
    Już nie mogę się doczekać jak Liam ma zamiar to odkręcić i czy Iss mu wybaczy !!. Zapowiada się bardzo ciekawie ♥♥. Czekam z niecierpliwością na next i zapraszam też do mnie, mam zamiar zacząć nowego bloga, mam nadzieję, że Cię zaciekawi :*
    http://fucking-perfect-ff.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń