~*~
Czy to
wszystko nie toczy się zbyt szybko? Znamy się zaledwie dwa dni, a już jesteśmy
po pierwszym pocałunku.
W filmach to wygląda inaczej. Dwoje ludzi spotyka się ze sobą nawet kilka
miesięcy, nim dojdzie między nimi do jakiegokolwiek zbliżenia.
No, ale
życie to nie film. Nikt nie napisze ci idealnego scenariusza.
Kiedy
wróciłam do domu po randce z Lucasem, jeszcze długo nie mogłam zasnąć. Co
chwilę zaglądałam do telefonu chcąc upewnić się, że Lucas nie zostawił mi
jakiejś niespodziewanej wiadomości.
Koło
trzeciej do domu wrócił ojciec. Dokładnie słyszałam jak szura walizką po
drewnianej podłodze i wzdycha głośno z nadmiernego przemęczenia. On kiedyś się
wykończy.
Kiedy
mieszkaliśmy jeszcze w Sydney, często znikał na całe noce, a czasami nawet na
kilka dni. Podejrzewałam go nawet o jakiś romans, o którym nie chciał mi
powiedzieć. Jednak nigdy nie przyszedł do domu z żadną kobietą. Twierdził, że
mojej matki nikt, nigdy mu nie zastąpi.
To było z
jednej strony naprawdę wzruszające. Prawdziwa miłość, która zdarza się tylko w
filmach. Tylko byłam przekonana, że mama nie miałaby mu za złe, gdyby sobie kogoś znalazł. Ja też zaczynam dorastać i kiedyś go opuszczę a nie chciałabym,
żeby został sam.
Will też
nie miała łatwego dzieciństwa. Ojciec zostawił jej matkę, kiedy obie
wyprowadziły się do Londynu. Znalazł sobie inną panienkę i z nią założył
rodzinę, a z Will widywał się jedynie w święta, próbując kupić jej uczucia
drogimi prezentami. Dziewczyna w końcu zaczęła się buntować. Nie podobało jej
się dziecinne zachowanie ojca. Nie kontaktowała się z nim od dobrych kilku lat,
ale jej matka ciągle naciskała na zmianę decyzji.
W sumie, to zachowanie Will wcale mnie nie dziwi. Gdyby mój ojciec tak postąpił, zrobiłabym dokładnie to samo.
No, ale
przynajmniej Will może wyjść sama do kina na drugi koniec miasta...
Głupie,
prawda? A nawet nie zdajecie sobie sprawy ile to może sprawić mi radości, osobie,
której "podróże" ograniczały się do wyjścia na taras i oglądania
ludzi na zatłoczonych plażach.
Szybko
zamknęłam oczy, kiedy ojciec uchylił drzwi do pokoju. Pewnie chciał sprawdzić,
czy aby na pewno jestem w domu. Chyba nie ufał ciotce Simonie.
Nawet nie
pamiętam, kiedy ojciec opuścił pokój, bo w tym samym czasie zdążyłam już
odpłynąć do krainy morfeusza. Dopiero natrętny budzik w telefonie przywrócił
moją świadomość.
Pierwszą
rzeczą, którą sprawdziłam zaraz po przebudzeniu, była skrzynka odbiorcza. Pragnęłam jakiejkolwiek wiadomości od
Lucasa. Ku mojemu rozczarowaniu, nie było żadnej.
Wstałam w
pochmurnym humorze i ruszyłam w stronę kuchni, skąd dochodziły donośne krzyki
ciotki i ojca.
Wiedziałam,
że podsłuchiwanie jest nieetyczne, ale że sprawa zapewne dotyczyła mnie. Bałam
się, że ojciec dowiedział się o piątkowej imprezie.
- James nie
możesz zabronić jej chodzenia do szkoły. Ona musi wyjść do ludzi bo w końcu
zdziczeje w tych czterech ścianach!
- Nie
pouczaj mnie, Simono. Dobrze wiem jak mam wychowywać swoją córkę. -
zdecydowanie w tym momencie coś porządnie uderzyło w stół. - Zrozum, że w domu
jest bezpieczniej i nauczy się o wiele więcej niż w szkole.
- James, ja
naprawdę nie próbuję w żaden sposób podważyć twojego ojcowskiego autorytetu. Po
prostu uważam, że postępujesz niewłaściwie. Iss ma już prawie osiemnaście lat, a
jej jedyną koleżanką jest Will. Ona w końcu dorośnie i musisz się z tym
pogodzić, a jeżeli będziesz dalej odstawiał to całe przedstawienie, dziewczyna
sobie nie poradzi.
Mój ojciec
chyba stracił argumentacje, bo zamilkł na dłuższą chwilę. Wtedy postanowiłam
się ujawnić.
- Ciocia ma
racje.
Oczy
zebranych w kuchni skierowały się na mnie.
- Tato,
zgódź się! Przecież będę jeździć tam razem z Will.
- Nie wiem
czy Wilhelmina jest odpowiednią osobą do sprawowania opieki nad tobą.
- Tato, ale
ona nie ma wcale sprawować nade mną opieki. Jestem duża i potrafię o siebie
zadbać.
Ojciec
głośno westchnął, bo chyba już wiedział, że jest na przegranej pozycji.
- Dobrze,
niech wam będzie. Zapiszę cię do tego college'u.
- Tato,
jesteś świetny! Robimy piękne postępy. - mówiąc to, rzuciłam mu się w ramiona.
- No i jeszcze jedno. Nie mów na Will, Wilhelmina. Bardzo tego nie lubi.
Po tych
słowach zabrałam z kuchni jedną maślaną bułkę i pobiegłam do Will.
~*~
Chyba nie
będziecie w szoku, jeżeli powiem wam, że Will mi nie uwierzyła. To było raczej
do przewidzenia.
Kiedy w
końcu udało mi się ją przekonać, przez dziesięć minut biegała jak opętana po
pokoju, tańcząc i śmiejąc się z radości.
Od razu
stwierdziła, że musimy iść na zakupy po nowy plecak, bo lekcje zaczynają się od
przyszłego poniedziałku.
Ojciec
obiecał, że załatwi wszystkie sprawy związane ze szkoła. Szkoda tylko, że nie
będę w tej samej klasie co Will.
Wsiadłyśmy
do metra i dojechałyśmy do One New Change. Poszperałyśmy do sklepach, gdzie
Will wybrała dla mnie nowe, czarne szpilki, no i oczywiście czerwony plecak.
Wszystko co
kupowała była albo czarne, albo czerwone. Innego koloru u niej nie znajdziecie.
Kiedy
wychodziłyśmy z galerii byłam przekonana, że widzę Lucasa. Próbowałam iść za
nim, ale szybko go zgubiłam w tłumie piszczących nastolatek. Will pociągnęła
mnie za kurtkę, żebym nie utonęłam w tym rozwścieczonym tłumie.
- One
Direction gdzieś tu są. To ich fanki.
Nie mogłam
uwierzyć, że ta ogromna grupa dziewcząt gania za piątką chłopaków. To było
dosyć dziwne.
- Chcesz
ich poznać?
- No jasne!
Nie wiedziałam, że ich znasz.
- Kumpluję
się z Harrym. Poznaliśmy się kiedyś na imprezie u znajomego.
Po
króciutkiej rozmowie przez telefon, udałyśmy się w stronę wyjścia. Przepuściło
nas dwóch, ubranych na czarno typków, a wtedy ujrzałam chłopaka o sympatycznym
wyrazie twarzy z burzą otaczających ją loków.
- Harry!
Nie mówiłeś, że jesteście już w Londynie. - Will rzuciła się chłopakowi na
szyję, a ja za bardzo nie wiedziałam jak się zachować.
- Będzie
już kilka tygodni. Wybacz, kompletnie nie mamy czasu. A ty kim jesteś?
W tym
momencie spojrzał na mnie i śmiesznie poruszył brwiami. Chwyt na podryw chyba
mu nie wyszedł.
- Jestem
Isabella. Kuzynka Will.
- Miło mi
cię poznać. Jetem Harry. A to Louis, Zayn, Niall i ... zaraz, gdzie jest Liam?
- Mówił, że
zaraz przyjdzie. Wyleciał nagle jak oparzony. Może coś się stało? - chłopak o ciemnej cerze i czarnych jak smoła oczach zabrał głos - Pójdę go poszukać.
- Dobra,
więc nie zabieramy wam więcej czasu. Idźcie go lepiej poszukać. My z Iss i tak
musimy już wracać.
- Mam
nadzieję, że jeszcze się spotkamy, Iss. - loczek ponownie próbował wyrwać mnie
jakimś chwytem, ale nie udało mu się to. Chyba moje serce było już zajęte,
przez pewnego mężczyznę o czekoladowych oczach.
~*~
- Liam, coś
się stało?
- Nie,
dlaczego tak myślisz?
-
Wyleciałeś nagle jak z procy. Nie wiedzieliśmy o co chodzi.
- Po prostu
dostałem ważny telefon. - brunet próbował skłamać, ale wiedział, że kumpel i
tak mu nie uwierzył.
-
Spotkaliśmy Will i jej kuzynkę, Iss. - Zayn zaczął opowiadać o niedawnej
rozmowie przed galerią.
-
Świetnie...
- Wiem, mam
pomysł. Zaprośmy je na premierę filmu w tą sobotę! Będzie świetnie!
- Nie! to
znaczy, to chyba nie jest dobry pomysł. - Liam próbował wybrnąć jakąś z tej
niekomfortowej sytuacji, ale znajdował się w coraz gorszej pozycji.
- Ty ją
znasz, prawda? Jej kuzynkę.
Liam chciał
wymyślić jakąś świeżo upieczoną historyjkę, ale wzrok kumpla nie pozwalał mu
się skupić.
- Tak. -
odpowiedział zgodnie z prawdą, czując już narastające wyrzuty sumienia.
- Więc
dlaczego się z nią nie przywitałeś? Wydaje się być fajna.
Liam nie odezwał się. Wiedział, że jego przyjaciel zaraz domyśli
się całej prawdy.
- Liam...
Tylko mi nie mów, że zrobiłeś to co ostatnio.
Brak
odpowiedzi tylko utwierdził go w przekonaniu, że Liam ponownie popełnił ten
sam, głupi błąd.
-
Przedstawiłeś jej się pod zmyślonym imieniem i teraz boisz się, że się to wyda,
prawda? Liam, jak możesz być tak lekkomyślny? Chcesz znowu tak cierpień jak po
stracie Phoebe?
- Chcę,
żeby dziewczyna pokochała mnie za moje wnętrze, a nie to, że mam dużo zer na
koncie i światową sławę.
Zayn głośno
westchnął, po czym położył przyjacielowi rękę na ramieniu.
- Stary, my
wszyscy tego chcemy, ale dobrze wiesz, że odkąd założyliśmy One D różnie bywa z
kobietami. Tylko zrozum, że oszukiwaniem ich niczego nie osiągniesz. Zakochasz
się w niej, ona w tobie, ale kiedy wszystko się wyda, nie zrozumie cię. Będzie
się czuła wykorzystana i zraniona, rozumiesz? Wiem jak myślą kobiety. Mam
długoletni staż z Perrie.
- Stary,
powiem jej, obiecuję, ale jeszcze nie teraz. Proszę, chroń to przed innymi,
żeby tylko Iss się o tym nie dowiedziała. Obiecuję, że powiem jej całą prawdę w
odpowiednim momencie.
- Oby tylko
nie było za późno, Liam.
~*~
Lucas
odezwał się do mnie dopiero późnym wieczorem, ale dzisiaj nie było nawet mowy o
wyjściu z mieszkania. Ojciec nigdy by się na to nie zgodził.
Z wielkim
bólem w sercu musiałam napisać chłopakowi, że dzisiaj nie dam rady się z nim
spotkać. Chciałam zaprosić go do domu pod przykrywką znajomego Will, ale Lucas
nie chciał się na to zgodzić. Czyżby aż tak wystraszył się mojego ojca? Chyba w
moich opowieściach nie zrobiłam z niego takiego bezdusznego potwora.
Porozmawialiśmy
jedynie przez telefon. Opowiedziałam mu o wszystkim, co mi się dzisiaj przytrafiło,
o tym, że nareszcie pójdę do normalniej szkoły i o tym, że poznałam dzisiaj One
Direction. Wspomniałam również, że dostrzegłam go w galerii, ale on
twierdził, że dzisiaj go tam nie było, ponieważ cały dzień pracował u wuja. Doszedł do wniosku, że pewnie mi się to przywidziało.
Jest źle.
Chyba
zaczynam się od niego uzależniać.
~~~
Lecę z rozdziałami bo kolejny pojawi się dopiero 19 kwietnia. Chociaż to też nie jest pewna data. ;)
Rozdział świetny! Czekam na następny! Laski spinać tylko i komentować! Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńTyłki :)
OdpowiedzUsuńTwoje opowiadanie jest bardzo ciekawe i lekkie, że tak powiem ♥ .
OdpowiedzUsuńDużo się dzieję, a sama bohaterka ma ciekawą za sobą przeszłość :). Bardzo ją zdążyłam już polubić i jej kuzynkę, Will :D.
Już nie mogę się doczekać jak Liam ma zamiar to odkręcić i czy Iss mu wybaczy !!. Zapowiada się bardzo ciekawie ♥♥. Czekam z niecierpliwością na next i zapraszam też do mnie, mam zamiar zacząć nowego bloga, mam nadzieję, że Cię zaciekawi :*
http://fucking-perfect-ff.blogspot.com/