~*~
- Co ty tutaj robisz? - wyszeptałam prosto
w jego usta, ciągle patrząc w hipnotyzujące, brązowe tęczówki.
Te kilka dni bez Liama uświadomiły mi, jak ważną rolę odgrywa on w moim życiu. Cieszę się, że nie rozstaliśmy się na dobre po
tym całym incydencie w Londynie. Może muszę jednak podziękować Evie za porwanie?
Oczywiście, to było ironiczne, ale z drugiej strony, dzięki niej wciąż jestem z
miłością mojego życia.
Po chwili usłyszałam dźwięk zamykanych
drzwi. Tak bardzo skupiłam się na brunecie, że kompletnie zignorowałam całe otoczenie.
- Tylko grzecznie mi tutaj, dzieciaczki.
- powiedział Nathan, wieszając swoją czarną, skórzaną kurtkę na drewnianym
wieszaku. - Jako, że jestem starszy, daję wam szlaban na wychodzenie z domu.
Choćby nie wiem co się wydarzyło, nie wolno wam stąd wyjść, a tobie to już w
szczególności. - tutaj spojrzał na mnie wyczekująco, a ja lekko kiwnęłam głową.
- Ty go tutaj sprowadziłeś? - Odpowiedź
była raczej oczywista, ale w tamtym momencie nie myślałam racjonalnie. Postać
Liama w pomieszczeniu nieźle mnie dezorientowała.
- Tak wyszło. - rzucił krótko i posłał mi
delikatny uśmiech.
Ruszyłam pędem w jego kierunku i rzuciłam
mu się na szyję.
- Dziękuję, dziękuję, dziękuję!
Mężczyzna zastygł na chwilę w bezruchu,
pewnie odzwyczajony od takich czułych gestów. Po chwili jego ramiona oplotły mnie w
talii i usłyszałam cichutki śmiech, wydobywający się z jego ust.
- Nie masz za co dziękować, słoneczko. -
powiedział, odsuwając się ode mnie. - Chciałem powiedzieć Isabello. - szybko
się poprawił, zapewne przypominając sobie wydarzenia z Argentyny.
- Już mi nie przeszkadza, że tak na mnie
mówisz, a wręcz przeciwnie, bardzo mi się to podoba.
Mężczyzna zaśmiał się pod nosem i ruszył
w kierunku kuchni.
Stał się dla mnie bardziej otwarty...
Może on wcale nie jest złym człowiekiem?
Każdy popełnia błędy. Trzeba jedynie
umieć wyciągnąć z nich odpowiednie wnioski.
- Mów, co w Londynie. - zażądałam,
ciągnąc Liama w stronę moje tymczasowego pokoju.
- Daj mi się nacieszyć twoją obecnością,
księżniczko! Omal nie umarłem ze strachu, kiedy cię wtedy porwali. Kompletnie
nie potrafiłem sobie z niczym poradzić, nie mogłem skupić się na pracy,
chłopacy się na mnie wściekali.
- Jak ty się tutaj w ogóle znalazłeś?
- Kiedy dostałem od ciebie tego sms'a,
pobiegłem prosto na policję. Niestety, okazało się, że numer z którego pisałaś
był już nieaktywny. Strasznie załamała mnie ta wiadomość i zdołowany wróciłem
do mieszkania. Wtedy zadzwonił do mnie Nathan. Streścił mi całą sytuację i
prosił, żebym nie szedł na policję, bo może stać ci się krzywda. Wtedy też
ustaliliśmy, że będę mógł tutaj przyjechać i cię zobaczyć.
- Strzelali do mnie, Liam. - wyszeptałam
i poczułam, jak pod moimi powiekami gromadzą się łzy. - Chcieli mnie zabić,
rozumiesz?
- Tak strasznie mi przykro, księżniczko.
- mężczyzna przyciągnął mnie do siebie, otulając swoimi bezpiecznymi ramionami.
- Kiedy uświadomiłam sobie, że mogą mnie
zabić... Najbardziej bałam się tego, że już nigdy cię nie zobaczę. To była
najgorsza wizja mojej śmierci.
Mężczyzna w odpowiedzi jedynie mocniej
mnie do siebie przytulił i delikatnie kołysał w swoich ramionach.
Chyba powoli zaczynałam odpływać,
przytłoczona ostatnimi wydarzeniami, wdychając zapach perfum mężczyzny, który
jest dla mnie całym światem.
~*~
Kiedy Iss zasnęła, delikatnie ułożyłem ją
na kanapie, przykryłem kocem i jak najciszej opuściłem jej sypialnię.
- Co zamierzasz dalej zrobić? - zapytałem
mężczyznę, kiedy wszedłem do pomieszczenia.
Nathan siedział z kubkiem kawy w ręce,
spoglądając na krajobraz za oknem.
Panorama Nowego Jorku bez wątpienia była
jedną z najpiękniejszych na świcie, ale chyba nie chciałbym mieszkać w tym
mieście dłużej, niż kilka tygodni.
- Nie mam pojęcie. Martina tak łatwo nam
nie odpuści, a nie mogę po prostu iść na policję i ją wydać, bo na nic by
się to nie zdało. Ta kobieta ma żelazne alibi. Wciśnie komuś w kieszeń ze sto
tysięcy dolarów i tyle. Wtedy do więzienia pójdę ja, za uprowadzenie Isabelli,
a Martina będzie mogła ją spokojnie załatwić.
- Dlaczego Martina nie zażąda okupu?
Mówiłeś mi przecież, że Evans nie wypłacił jej należytej gotówki.
- No bo nie wypłacił. - powiedział
mężczyzna, odkładając kubek na szafkę. - Tylko, że to był jedynie pretekst do
jej porwania.
- Nie rozumiem. - stwierdziłem zgodnie z
prawdą, intensywnie wpatrując się w bruneta.
- Mówiłem ci, że Martina i Elena się
przyjaźniły. - przytaknąłem twierdząco głową. - Martinie nie zależy na
pieniądzach. Ma ich naprawdę wiele. Nie potrzebuję dodatkowego miliona, bo taka suma nie robi na niej żadnego wrażenia. Ona chcę zrobić to samo, co z
Eleną.
- O czym ty mówisz? - Co raz bardziej
martwiłem się o Iss. Chyba ta sprawa jest bardziej skomplikowana, niż mi się
wydawało.
- To Martina zabiła Elenę. Może nie
zginęła ona bezpośrednio z jej ręki, ale na pewno z jej inicjatywy.
Nie mogłem w to uwierzyć. Ta kobieta jest
jakąś psychopatką!
Gdyby w tym momencie James Evans
dowiedział się, że kobieta, którą kocha, zabiła jego żonę i chcę zrobić to samą
z jego ukochaną córką, nigdy by w to nie uwierzył.
Nathan naprawdę jest w okropnej sytuacji.
Sam zapewne ma na koncie wiele wybryków związanych z udzielaniem się w gangu, a
dodatkowo będzie oskarżony o uprowadzenie i przetrzymywanie Isabelli, natomiast
Martina jest czystą kartą. Nikt, niczego jej nie udowodni. Nathan pójdzie do
więzienia, a kobieta będzie wtedy mogła dokończyć swój niecny plan.
Ta sytuacja z dnia na dzień robi się
coraz gorsza...
- Martina zabiła mamę? - usłyszałem za
swoimi plecami, po czym gwałtownie obróciłem się w stronę drzwi.
Stała w nich Iss, blada jak ściana,
podtrzymując się framugi.
Nie miała tego usłyszeć... Jak mogliśmy jej
nie zauważyć?!
Podbiegłem do niej, po czym złapałem ją za ramiona, bo
bałem się, że zaraz upadnie nieprzytomna na podłogę.
- Wszystko w porządku?
- Nic nie jest w porządku, Liam. Całe
moje życie to jedno, wielkie nieporozumienie...
~*~
Weszłam do pomieszczenia, po czym
zapaliłam światło w przedpokoju. Jamesa najwyraźniej nie było, bo w domu
panowała kompletna ciemność i cisza.
Wyciągnęłam swój telefon, po raz kolejny
wybierając numer do Nathana.
Jeżeli ten facet nie zmądrzeje, to będę
musiała go sprzątnąć razem z tą gówniarą.
Wiedziałam, że prędzej czy później się
zbuntuję. Ciągle miał mi za złe, że zabiłam jego siostrę.
Nie chciałam tego robić, ale Elena nie
zrobiła mi innego wyjścia. Szantażowała mnie i nie chciała wykonać należytego
jej zadania.
Takie są prawa życia. Przetrwają jedynie
najsilniejsi.
- Odbierz ten cholerny telefon, kretynie.
- warknęłam cicho, kierując się w stronę salonu. Kiedy zapaliłam światło,
ujrzałam Jamesa, siedzącego na kanapie.
Telefon omal nie wypadł mi z ręki, kiedy
próbowałam szybko zakończyć połączenie.
Mężczyzna nawet na mnie nie spojrzał.
Odkąd ta gówniara stąd zniknęła, jakby całe życie z niego uszło.
- Nie wiedziałam, że jesteś w domu.
Mężczyzna nawet nie raczył mi nic
powiedzieć. Ciągle siedział i gapił się w zdjęcie swojej ukochanej córeczki.
Podeszłam bliżej niego, po czym położyłam
ku dłoń na ramieniu. Wtedy w końcu uraczył mnie swoim spojrzeniem.
- Nie możesz się tak zadręczać kochanie.
Policja na pewno niedługo ją znajdzie.
Miałam już dość grania tej czułej i
troskliwej kobiety. Niech moi ludzie wreszcie znajda tamtą dwójkę i będę mogła
wrócić do swoich interesów.
- Dziękuję, że przy mnie jesteś, Martina.
Bez ciebie nie dałbym sobie rady...
- Jestem tu i zawsze będę. - Po tych
słowach przytuliłam się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej.
Na kominku stało zdjęcie Eleny.
Uśmiechnęłam się szyderczo pod nosem z satysfakcją wymalowaną na twarzy.
Widzisz? Mam to wszystko, o czym tak
długo marzyłaś i zaraz to rozbiję na miliony kawałków.
~~~
Wiem, miał pojawić się 26, ale okazuje się, że od jutra nie będę miała laptopa, aż do końca maja. ;c
Na wasze komentarze będę odpisywać z telefonu komórkowego. :)
Pozdrawiam cieplutko! <3
Rozdział świetny!
OdpowiedzUsuńLiam uroczy :D
Chyba będę musiała się przejść do tej całej Martiny tak mnie babsko irytuje że Masakra!
Czekam na następny!
Weny życzę!
Całuje! :****
Dziękuję ♥
UsuńOoo
OdpowiedzUsuńOni sa stworzeni dla siebie :)
Jaka to musiala byc ulga kiedy Nathan sie do niego odezwal :D
Z drugiej strony taki szok.. zyc tyle w niewiedzy i to okropne babsko ktore w tym momencie meczy jej ojca :c
No ja nie wiem.. xd
Teraz jeszcze musi zyc ukrywajac sie :/
Dobrze ze chociaz ma przez chwile Liama przy sobie :)))
Czekam na kolejny
Pozdrawiam <3
Pozdrawiam ♥
Usuń