"Nadal czekam na twój gest,
na zielone światło twe
bo ty rozstawiasz mnie na planszy,
ty wybierasz grę."
Mateusz Mijał - Zabijasz mnie
~*~
- Liam? - wyszeptałam, próbując złapać
oddech.
Był taki piękny i idealny. W ogóle się
nie zmienił od naszego ostatniego spotkania.
- Iss, ja.. - zaczął, ale szybko przerwał,
kiedy usłyszał kroki nadchodzącej osoby. To był Harry.
- Liam?! - krzyknął zdezorientowany, po
czym złapał mnie w tali i przyciągnął do siebie. Chciał pokazać mu, że jestem
jego własnością. Boże, mężczyźni są tacy płytcy.
- Co tutaj robisz? - wybełkotałam
zszokowana, ciągle nie mogąc uwierzyć w to, że mężczyzna mojego życia stoi
naprzeciwko.
- Przyjechałem tu, bo... - przerwał,
spoglądając na Harrego. - Moglibyśmy porozmawiać na osobności?
- Moja dziewczyna nie ma przede mną
żadnych tajemnic.
- Zostaw nas. - rzuciłam, wpatrując się w
intensywnie brązowe tęczówki Liama. Sama byłam zaskoczona swoimi słowami, ale
nie zamierzałam ich cofać.
Loczek spojrzał na mnie z
niedowierzaniem, po czym wszedł do mieszkania, głośno trzaskając drzwiami.
Przymknęłam oczy, kiedy dotarło do mnie,
że czeka nas kolejna kłótnia, która nie prowadzi naszego związku z dobrym
kierunku.
- Iss, przyleciałem tu dla ciebie.
- Do czego zmierzasz, Liam? - rzuciłam
prosto z mostu, nie chcąc bawić się w żadne podchody.
- Chciałbym, żebyśmy dali sobie szansę.
Zaśmiałam się gorzko, patrząc w jego
oczy. Nie był wcale zaskoczony. Spodziewał się takiej reakcji.
- Wiem, że nawaliłem, ale jestem tylko
człowiekiem, popełniam błędy. Kocham cię.
- Gdzie byłeś przez pięć lat, skoro mnie
"kochałeś"?
W odpowiedzi jedynie spuścił głowę w dół,
ciężko wzdychając. Już miał coś powiedzieć, kiedy drzwi otworzyły się i stanął
w nich Harry.
- Zayn dzwonił. Mamy do nich jechać. -
rzucił obojętnym tonem, wpatrując się w nas lodowatym spojrzeniem.
~*~
- Dlaczego muszę jechać z Liamem, a nie z
Harrym? - byłam strasznie rozdrażniona. Wszyscy doskonale wiedzą, że próbuję trzymać
się od Liama jak najdalej, a teraz nagle każą mi z nim wyjechać na drugi koniec
świata?! Przecież to jest niedorzeczne!
- Proszę, Iss. - błagałam mnie Zayn. -
Tutaj chodzi o życie mojego dziecka. Harry musi zostać, a Liam zapewni wam
bezpieczeństwo.
Westchnęłam głośno, bo doskonale
wiedziałam, że znajduję się na przegranej pozycji. Muszę się poświęcić dla
dobra Hayley.
- kochanie. - zaczął Hazza, zbliżając się
do mnie. - Będę pisał i dzwonił tak często, jak tylko będę mógł.
- To nie to samo. - powiedziawszy to,
schowałam się w jego bezpieczne ramiona. Brunet mocniej mnie do siebie
przycisnął, po czym zaczął gładzić wolną ręką moje włosy.
- Kocham cię. - szepnął mi do ucha, a na mojej
twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Odsunęłam się minimalnie od niego, łącząc
nasze wargi w pocałunku, który ma starczyć mi na kilka tygodni albo nawet
długich miesięcy.
- Będę tęsknić. - szepnęłam, nim oboje zdążyliśmy
oderwać się od siebie.
Will w tym czasie poszła po Hayley, a
Zayn z Liamem opracowywali cały plan.
- Kochanie, pojedziesz z ciocią i wujkiem
do Australii na wakacje, dobrze? - usłyszałam rosnący dźwięk głosu Will.
- Dlaczego ty i tatuś nie jedziecie? -
obie postacie pojawiły się w pomieszczeniu.
- Musimy pracować, kochanie, ale
obiecuję, że kiedy tylko mamusia dostanie urlop w pracy, to razem gdzieś
pojedziemy, dobrze?
Dziewczynka jedynie kiwnęła zrozumiale
główką, po czym przytuliła się do swojej rodzicielki.
Nie chcę nawet wiedzieć, co czuła w
tamtym momencie Will. Sytuacja z Liamem i Harrym była przy tym błahostką.
Dziewczynka odsunęła się od niej, po czym
pobiegła w stronę Zayna. Mężczyzna porwał ją w swoje ramiona, na co mała zaczęła
głośno się śmiać. Na koniec przytulił ją do siebie i odstawił na ziemię, a
wtedy Liam wziął ją oraz jej bagaże i zeszli do samochodu.
Widziałam już łzy zbierające się pod
powiekami Will. Tak bardzo było mi jej szkoda...
Zayn przyciągnął ją do siebie, a ta
schowała twarz w zagłębieniu jego szyi, głośno szlochając.
- Opiekuj się nią dobrze. - powiedział w
moją stronę, na co kiwnęłam głową i zeszłam na parking.
~*~
Kiedy wylądowaliśmy na lotnisku w Sydney,
poczułam się jak w domu.
W sumie nie ma się co dziwić. To tutaj
się urodziłam i spędziłam większość swojego życia.
Od tej pory mieliśmy mieszkać w domku na
obrzeżach miasta, pod fałszywym imieniem i nazwiskiem. Hayley miała być naszą
adoptowaną córką, a my z Liamem bezpłodnym, ale za to szczęśliwym małżeństwem.
Kiedy dojechaliśmy na miejsce, było już
grubo po dwudziestej trzeciej. Hayley zasnęła na tylnym siedzeniu bmw,
przytłoczona nadmiarem wrażeń i długa podróżą.
Liam wziął ją na ręce, po czym zaniósł do
jej tymczasowego pokoju. Ja postanowiłam na niego zaczekać i pomóc mu z
bagażami. Oczywiście jego męski honor nie pozwolił mi wziąć ani jednej torby.
Weszliśmy wspólnie do mieszkania, które
okazało się być bardzo przytulne. Nie zajmowało dużej powierzchni. Było raczej
skromne.
- Nathan mówił, że przyleci za dwa dni,
bo ma jeszcze coś do załatwienia w Nowym Jorku. Mamy więc dwa dni na
zadomowienie się. - rzuciłam, podczas zalewania kawy gorącym wrzątkiem. Jak już
zapewne wiecie, mogłabym pić ją litrami.
- Kawa na noc? - usłyszałam za plecami
cichy śmiech Liama.
- Dokładnie. - Nie zamierzałam się z nim
bawić z żadne głupie podteksty i gierki. Nie mam na to nawet ochoty.
- Iss. - usłyszałam i poczułam ramiona
Liama na swojej tali. Odwróciłam się tak, że teraz stałam do niego przodem. -
Było nam razem dobrze...
- To ty mnie zostawiłeś, Liam. - uparcie
dążyłam przy swoim, próbując za wszelką cenę uniknąć jego spojrzenia.
- Wiem. I to jest największy błąd, jaki w
życiu popełniłem.
Starał się do mnie zbliżyć, ale za
wszelką cenę go odpychałam.
- Liam, kocham Harrego, nie potrafisz
tego zrozumieć?
- Dlaczego na mnie nie spojrzysz ? -
wiedziałam, że zauważy. Zbyt dobrze mnie znał.
- Powiedz mi prosto w oczy, że mnie nie
kochasz, że mój dotyk wcale na ciebie nie działa - jego dłonie zaczęły błądzić
po moim ciele. - No powiedz to, Iss, a wtedy się odczepię.
Delikatnie zbliżył się do mnie, po czym
złączył nasze wargi.
Byłam taka szczęśliwa i spełniona, kiedy
poczułam smak jego ust. Ani trochę nie zmieniły się od naszego ostatniego
spotkania.
Już miał zacząć pogłębiać pocałunek,
kiedy przez moją głowę zaczęły przelatywać obrazy związane z Harrym i Sophią.
Gwałtownie oderwałam się od Liama,
traktując go lekkim, ale stanowczym policzkiem.
Nie miał prawa mnie całować, wiedząc, że
jestem z kimś związana.
- Jeżeli jeszcze raz to zrobisz,
zadzwonię do Zayna i poproszę o twoje usunięcie. - powiedziawszy to, zaczęłam
opuszczać pomieszczenie. - Nie zbliżaj się do mnie nawet na milimetr, Liam.
Szybko znalazłam się na górze, po czym
rzuciłam się na łóżko.
Jak ja mam przed nim uciekać?
~~
Hej kotki. <3
Dodaje szybciej, bo nie wiem kiedy będzie następny.
Przyczyna? Mam mega doła. Nie mam chęci do niczego, nawet do pisania.
Przepraszam. :c
Dziękuję za 5000 ♥
Rozdział zajebisty!
OdpowiedzUsuńKurde czemu ona uciekła! No czemu?!
Mam nadzieje że szybko się pogodzą i będą razem!
Czekam na następny
Kocham <3
Dziękuje:)
UsuńAle...ale...CZEMU?
OdpowiedzUsuńCzemu ona uciekła?
Czekam na następny rozdział ;)
:)
UsuńJeżeli jeszcze raz to zrobisz, zadzwonię do Zayna i poproszę o twoje usunięcie. - w sensie? ;) Super :* Kiedy następny rozdział? :)
OdpowiedzUsuńChodziło mi tutaj o usunięcie z Sydney, czyli jego powrót do Nowego Jorku. ;)
UsuńNie wiem kiedy będzie następny rozdział. :c
Boże, ale ja jestem głupia, że o tym nie pomyślałam :P
Usuń