wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 8

- Musisz w końcu przestać płakać i się uspokoić. - Liam po raz kolejny próbował jakoś wpłynąć na moje zachowanie, ale nie szło mu to najlepiej, niezależnie od tego, jak bardzo się starał.
Zaczęłam się wahać.
Czy na pewno dobrze zrobiłam? Czy to wszystko nie było zbyt pochopne?
Nie planowałam ciąży z Liamem, co nie oznacza, że nie chcę tego dziecka. Będę je kochać. Ono przecież nie jest niczemu winne, a to, że pojawi się na tym świecie w dosyć ... niekorzystnych okolicznościach nie może go przekreślać.
Nigdy nie zdecydowałabym się na coś takiego jak aborcja, niezależnie od tego jak bardzo byłoby mi ciężko. Zaciągnęłabym pomocy u Will i jakoś dałabym sobie radę.
Oczywiście nie potępiam też osób, które to robią. To ich ciało i ich decyzje, w które nie zamierzam się mieszać.
Liam już raz mnie zostawił. Boję się, że znowu to zrobi, kiedy znajdziemy się w niekorzystnej sytuacji. Harry ciągle uświadamiał mi, że mu na mnie zależy i że jest w stanie porzucić wszystko, aby tylko być blisko mnie.
- Zadzwonisz po Will? - wychrypiałam i otarłam łzy, które już od kilku godzin nieustannie spływały po moich policzkach.
Chłopak odszedł od łóżka, trzymając w dłoni swojego czarnego Iphona i zamienił kilka zdań z moją najlepszą przyjaciółką - Postara się być tu jak najszybciej. Potrzebujesz czegoś?
- Chwili samotności.
Dostrzegłam zaskoczenie w jego oczach, ale nic nie powiedział. Kiwnął głową i wyszedł z pokoju.
Boże, Iss, co ty wyprawiasz. Zachowujesz się jak rozkapryszona nastolatka, która sama nie wie czego chce!
Kiedy w pokoju pojawiła się Will, minęło ponad trzydzieści minut i już zaczęłam tracić nadzieję, czy aby na pewno się pojawi.
- Hej, co się dzieje? - zaczęła od razu, kiedy już usiadła obok mnie na łóżku. - Myślałam, że wszystko się już wyjaśniło.



- Will, ja po prostu nie jestem pewna Liama. Kocham go, ale już raz mnie zawiódł i zostawił. Co jeżeli znowu to zrobi? Co, jeśli zrobię coś nie po jego myśli?
- Musisz brać pod uwagę to, że minęło trochę lat od ostatnich wydarzeń i Liam bardzo wydoroślał. Rozpad zespołu, brak koncertów i popularności w znaczącym stopniu wpłynął na ich zachowanie, pozytywnie lub negatywnie. Nie możesz zapomnieć też o tym, że teraz łączy was coś więcej niż tylko uczucie. Będziecie mieli razem dziecko.
- Czuję się podle. Ciągle myślę o Harrym i o tym, w jak okropny sposób go potraktowałam.
- Słońce, po pierwsze, musisz się uspokoić. Wierz mi, że w tym stanie ostatnie, czego ci potrzeba, to stres. Chyba, że chcesz wylądować na izbie przyjęć?
Potrząsnęłam przecząco głową i wzięłam głęboki oddech.
- Masz rację. Mam wątpliwości, bo zraniłam Harrego, ale zdaję sobie sprawę, że to  z Liamem chcę spędzić resztę swojego życia. Dziękuję, że przyjechałaś.



- Zawsze jestem do usług, kuzyneczko! Może wpadniecie do nas na jakąś kawę? Musisz się trochę rozerwać.
Byłam bardzo sceptycznie nastawiona do jej pomysłu, ale ostatecznie zgodziłam się.
Will pojechała odebrać Hayley z przedszkola, a my z Liamem postanowiliśmy pojechać jeszcze do sklepu dziecięcego. Uparł się, że musimy kupić już łóżeczko dla dziecka, bo później o tym zapomni, a nie chce niczego robić na ostatnią chwilę.
Kiedy staliśmy na czerwonym świetle, jeszcze uzgadnialiśmy najważniejsze sprawy w kwestii mieszkania, a kiedy zapaliło się zielone, ruszyliśmy przed sobie.
Nikt nie spodziewał się samochodu, który postanowił trochę nadwyrężyć prawo i jednak nie czekać kolejnych pięciu minut na światłach
Później wszystko działo się zbyt szybko.
Pisk opon, ostre hamowanie, uderzenie i ciemność.

~*~

Kiedy się obudziłam, słońce delikatnie ogrzewało moją twarz. Czułam się zmęczona. Bardzo zmęczona.
- Halo, panno Evans!
Z trudem podniosłam powieki, żeby móc ujrzeć nad sobą wysokiego mężczyznę w białym fartuchu. Szpital.
- Słyszy mnie pani?
Kiwnęłam delikatnie głową i rozejrzałam się po pomieszczeniu.
Liam z opatrunkiem na głowie i małymi zadrapaniami, Will w fotelu ze smutną miną i Zayn, jakby całkowicie nieobecny w pomieszczeniu.



- Miała pani wypadek. Pamięta pani wszystko?
Ponownie kiwnęłam głową i wtedy doszłam do wniosku, że coś jest nie tak. Kiedy uświadomiłam sobie o co może chodzić, moje ciało przebiegł zimny dreszcz.
- Co z moim dzieckiem? - wychrypiałam, zwracając jednocześnie uwagę wszystkich osób w pokoju.
- Przykro mi, ale doznała pani zbyt licznych obrażeń. Nie udało nam się go uratować.
Poczułam jak cały mój świat się zawala.
Moje dziecko, moja mała fasolka...
Kątem oka dostrzegłam Zayna, który energicznie kopnął krzesło i wyszedł z sali, a zaraz za nim pognała Will, która przez chwilę zawahała się, spoglądając na Liama.
Liam stał pod oknem, nie patrząc na mnie, a jedyne co mogłam zobaczyć, to jego klatka piersiowa, którą nosiła się w zdecydowanie zbyt szybkim rytmie.
- Kiedy będę mogła wyjść do domu? - zapytałam słabo lekarza, na co ten posłał mi współczujące spojrzenie.
- Myślę, że za trzy dni.
Kiedy lekarz wyszedł, zapadła kompletna cisza.
Podniosłam się do pozycji półsiedzącej, po czym położyłam rękę na brzuchu, w miejscu, gdzie jeszcze niedawno nosiłam swoje dziecko.
Spuściłam głowę w dół i zaczęłam cicho szlochać.
Wtedy Liam zerwał się ze swojej pozycji, podbiegł do mnie i mocno przycisnął do swojej piersi.
- Cśś, przejdziemy przez to razem, słyszysz? Nie zostawię Cię. Nigdy cię nie zostawię.

 ~~~~~~~~
Przedostatni rozdział słońca. W tym roku :)


1 komentarz:

  1. Jak to przedostatni rozdział?!
    Myślałam że już więcej nie będzie. Uff ale jest ... Będzie więcej.
    Rozdział Genialny tylko dlaczego ona straciła to dziecko?!
    Smutam teraz no....
    z niecierpliwością czekam na następny.
    Kocham :*

    OdpowiedzUsuń